Żona vs mąż - Mąż vs żona



Przez stulecia podział ról był jasny i klarowny. Mężczyzna wychodził z domu, aby zadbać o wyżywienie i dobry byt rodziny, kobieta zaś zostawała opiekując się dziećmi, sprzątając, piorąc, gotując. Proste? Proste.
W pierszej połowie XX wieku pojawiły się sufrażystki, walczące o równość kobiet, a z nich - o zgrozo! -zrodziły się feministki. I wtedy się pomieszało.
Kobiety zaczęły pracować i rozwijać się zawodowo, jednak nie da się oszukać biologii - zawsze będą żonami i matkami.
Najczęściej więc kobieta pracuje na dwa etaty. Praca zawodowa to jedna strona medalu, jednak wciąż ktoś musi przygotować śniadanie dla dzieci i kanapki do szkoły, ugotować obiad, zrobić zakupy, zrobić pranie, później je wywiesić, poprasować, poukładać na miejsca... No i oczywiście dom się sam nie posprząta, naczynia się nie pozwmywają, pies też sam się nie wyprowadzi na spacer.
Kobieta się irytuje, bo wszystko jest na jej barkach, mężczyzna zaś jest zły, bo jego kobieta nie poświęca mu wystarczająco dużo czasu, a na domiar złego wciąż na niego krzyczy i ma o coś pretensje. Nawzajem obwiniają się i nadużywają "bo Ty nigdy" oraz "bo Ty zawsze". I tak rodzi się konflikt.
Konflikt, za który winę ponosi tylko i wyłącznie kobieta. Tak, drogie panie, kobieta. A w zasadzie dwie.
Najpierw jego mama, która w odpowiednim czasie nie nauczyła go, że obowiązki należy dzielić, później jego żona, która wcale nie próbuje naprawić tego błędu.
Bo jak najczęściej wyglądają domowe konflikty? Najpierw kobieta pierdylion razy prosi mężczyznę o wykonanie jakieś głupoty, później krzyczy, grozi aż w końcu... strzela focha i sama robi to, czego nie może wyegzekwować. A mężczyzna w tym czasie doogląda mecz, dopije piwo, a następnego dnia kupi kwiatki i czekoladki na przeprosiny. Konflikt zażegnany, wszyscy są szczęśliwi.
Problem tylko w tym, że foch jest największym worgiem kobiety. Bo jeśli raz się obrazi i odwali całą robotę to może mieć pewność, że mężczyzna znów ją zignoruje. I tak w kółko do czasu, aż mu się znudzi i już nawet nie będzie na kogo pokrzyczeć.
Foch i awantura są rozwiązaniem krótkoterminowym, opierającym się głownie na groźbach i tesurze niż budowaniu trwałego, szczęśliwego związku.


Postawmy sprawę jasno - dbanie o dom to naturalne, kobiece zajęcie. Tak jest od zawsze i już.  Mężczyźni zaś mają całą masę męskich zajęć - zmiana koła w samochodzie, naprawienie gniazdka, koszenie trawnika, odśnieżanie podjazdu, wynoszenie śmieci, zabijanie rabactwa, które pałęta się po domu i wiele, wiele innych. Zawsze można się zamienić - mężczyzna pogotuje przez tydzień, a kobieta w zamian porąbie drewno - prawda?
Problem zaczyna się wtedy, gdy taka para Iksińskich mieszka w bloku, gdzie ogrzewanie uruchamia się pstryczkiem, gdy facet tak rzadko zajmuje się dziećmi, że nawet nie wie, ile mają lat, a do każdej pierdoły wzywany jest specjalista. Jeśli w takiej sytuacji facet wciąż obleguje kanapę - radziłabym pozbyć się takiego przypadku z domu. I to niezwłocznie. Kobiety potrzebują prawdziwych facetów, mają już jedną c*pę, więcej im nie potrzeba.
Po drugie - widziały gały, co brały. Jeśli facet już od samego początku nie przejawiał żadnego zaintersowania obowiązkami domowymi to marne szanse, że kiedykolwiek mu się ot tak odmieni. Jeśli takiego go pokochałaś i od samego początku nie postawiłaś mu jasnych wymagań musisz to zaakceptować, nie ma innej rady.

Panaceum na rozwiązanie konfliktu płci jest ROZMOWA. Tak szybko jak tylko się da usiądźcie i porozmawiajcie ze swoimi partner(k)ami, określcie czego od siebie nawzajem oczekujecie, a później weźcie kartkę i sprawiedliwie podzielcie się obowiązkami. Jeśli macie dzieci je również zaangażujcie w domowe zajęcia. W końcu mamy równouprawnienie, prawda?
A jeśli nie pomoże rozmowa - przejdźcie do bardziej drastycznych sposobów. Nie gotujcie, nie pierzcie, nie sprzątajcie, nie koście trawników, nie wynoście śmieci, nie naprawcie pęknietej rury. Duże szanse, że ta druga osoba doceni waszą pracę.



Jak wygląda podział obowiązków w Waszych domach? Klasyczny, czy feministyczny? Zapraszam do dyskusji! :)



Udostępnij na Google Plus

O mnie Unknown

Dagabout to luźna analogia gadabout, czyli włóczykija. Jak Włóczykij (który był moją pierwszą miłością!) wciąż kręcę się po świecie w poszukiwaniu swojego idealnego miejsca. Poza podróżami kocham także książki, dźwięki gitary, bajki Disnaya i dobre, bezglutenowe, wegetariańskie jedzenie. Zwykłe jedzenie też lubię, ale jest to miłość niespełniona, od kiedy w nasz związek weszło Hashimoto. Jestem niebrzydka, niegłupia, nieskromna, raczej miła, chociaż mam czarne poczucie humoru. Jeśli jesteś tu pierwszy raz - napisz mi coś o sobie, chętnie Cię poznam!
    Skomentuj z Disqus
    Skomentuj z Facebooka

4 komentarze:

  1. W moim rodzinnym domu niestety jest taki "stary" podział obowiązków - mama zajmuje się domem, tata palcem nie kiwnie przy domowych obowiązkach. Teraz uważam to za uczciwe, bo mama już nie pracuje, ale dawniej, gdy ja z siostrą byłyśmy małe, a mama jeszcze pracowała, było tak samo.
    Dlatego ja od początku postanowiłam sobie, że nauczę mojego faceta sprawiedliwego podziału obowiązków. I w ten sposób na zakupy chodzimy razem, sprzątamy razem, gotujemy na zmianę (właśnie przed chwilą wsunęłam pyszny makaron przygotowany przez niego). Nie miałam za dużo z tym problemów, bo mój chłopak na szczęście od początku był przyzwyczajony do ogarniania swojego miejsca zamieszkania - wiele lat mieszkał sam, bez rodziców. Myślę, że najgorzej jest z takimi maminsynkami, którzy bezpośrednio od nadopiekuńczej mamuśki przeprowadzają się do kochającej żony, która początkowo gotuje i zbiera brudne skarpety, bo kocha, ale potem czar zaczyna pryskać i niechlujstwo męża zaczyna ją wkurzać. Ale wtedy niestety jest już za późno na zmiany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie wychowałam się w domu, w którym wszyscy mieli swój zakres obowiązków, więc taki podział wydawał mi się naturalny i oczywisty. Trochę się zderzyłam z rzeczywistością, gdy poznałam mojego narzeczonego, który był wychowany, jako jedynak, który miał wszystko podsunięte pod nos - taki typowy maminsynek. Ale wystarczyło trochę czasu i się dotarliśmy w tej kwestii ;)

      Usuń
  2. Osobiście uważam, że właściwie pojęty feminizm nie jest niczym złym. Ja jestem feministką, uważam, że kobieta ma prawo decydować o sobie, o tym, co chce osiągnąć w życiu, o tym, czy chce wyjść za mąż i mieć dzieci czy też nie. Mężczyzna ma takie samo prawo. Uważam jednocześnie, że równouprawnienie jest mitem. Chcemy równouprawnienia, a jednocześnie krótszych lat pracy, tego aby facet przepuszczał nas w drzwiach i odsuwał krzesło, płacił na randce i traktował jak królowe. Albo jedno, albo drugie. Ja nie chcę pracować w kopalni czy jako strażak, nie mam do tego siły, ani predyspozycji. Chcę być kobietą i nie mam nic przeciwko gotowaniu i sprzątaniu, o ile jest to dostrzeżone i docenione. Facet nie urodzi dziecka, nie wykarmi go, nigdy nie będzie matką. Podobnie jak kobieta nie ma naturalnych predyspozycji do wyniesienia 200 kilogramowego, bezwładnego ciała z palącego się budynku. To takie moje własne przemyślenia.
    A wracając do tematu, u nas w domu to ja gotuję, sprzątam, prasuję i wieszam pranie, ja robię zakupy, ja zarządzam rachunkami i domowym budżetem. Podejrzewam, że gdyby mnie przez przypadek zabrakło, mój mąż miesiąc dochodziłby gdzie co jest, jak za wszystko płacić czy choćby gdzie znaleźć jakiekolwiek dokumenty. On wynosi śmieci, przeczyszcza kanalizacje jak się zapcha, nosi ciężkie torby z zakupami, przytula mnie i pociesza gdy płaczę (a zdarza mi się to dość często). I mnie taki podział pasuje. Bo chcę móc bezkarnie płakać i być pocieszaną przez mojego męża :) Co, podkreślę raz jeszcze, nie zmienia faktu iż mam feministyczne (w moim rozumieniu tego słowa) podejście do życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o czym piszesz to właśnie równość, o którą walczyły sufrażystki, a feministki - przynajmniej w moim odczuciu - nierzadko stawiają kobietę nad mężczyzną.
      Bardzo podoba mi się to, co napisałaś. Jakby nie patrzec jesteśmy słabą - w pozytywnym wydźwięku słowa! - płacią. Najważniejsze, że Wam obojgu pasuje taki układ i wzajemnie się doceniacie, to cudowne :)

      Usuń